fbpx

Nietoperze w mej karierze: skąd się wzięły i dokąd to zmierza?

Często pytacie “dlaczego nietoperze”? Czemu się w ogóle nimi zajmuję? Poniżej więc moja droga:

Skąd się biorą dobre pomysły?

Jak większość dobrych pomysłów i ten wziął się… od mądrych przyjaciół. W 2014 roku byłam organizatorką warsztatów przyrodniczych w ramach dużego projektu związanego z edukacją dla bioróżnorodności. Warsztaty prowadzili specjaliści zoologii i botaniki. Jedne z nich dotyczyły obserwacji nietoperzy.

Mój przyjaciel Krzysiek, być może znany części z Was (jest właścicielem Villi Greta), zaproponował, żeby takie warsztaty organizować w naszym regionie cyklicznie, przez całe wakacje. Przeczuwał, że rodzinom z dzieciakami może spodobać się nocny spacer z podglądaniem zwierząt. Jednak wspomnieni wcześniej specjaliści pochodzili z okolic Wrocławia i Kłodzka… mieli do nas więc zbyt daleko, aby częściej prowadzić warsztaty.

Nie jestem biologiem, studiowałam architekturę krajobrazu i ochronę środowiska. Przez większość życia bardziej interesowałam się botaniką. Za namową Krzyśka postanowiłam jednak zebrać się na odwagę i douczyć. Potrzebowałam też sprzętu do podsłuchiwania nietoperzy, musiałam kupić detektor i nauczyć się analizować sygnały echolokacyjne. Wiedzą i doświadczeniem podzielili się ze mną chiropterolog Paweł Kmiecik oraz Paweł Federowicz z Animal Sound Labs.

Twarzą w twarz… ale nie z nietoperzem

Pierwszy detektor ultradźwięków przyszedł do mnie późną wiosną 2017 roku. Oczywiście w te pędy zabrałam go w teren, gdy tylko zapadł zmrok. Kompletnie nieświadoma gdzie szukać nietoperzy, wdrapałam się na środek łąki za moim domem, rozłożyłam sprzęt i położyłam się na plecach w trawie czekając na pierwszy sygnał echolokacyjny. Ponieważ w detektorze cisza, bo żaden nietoperz nie nadlatywał, a wieczór był ciepły i przyjemny… zasnęłam.

Obudził mnie przeraźliwy, przeszywający wrzask tuż nad moją głową. Myślałam, że spotkałam potwora z samej głębi piekieł, więc zerwałam się na równe nogi i również zaczęłam wrzeszczeć. Stworzenie, które wrzask wydało, najwyraźniej przestraszyło się mnie równie mocno, jak ja jego i zaczęło uciekać w popłochu. Dopiero po kilku pełnych grozy sekundach zrozumiałam, że biegnące w podskokach i poszczekujące ze strachu zwierzę było koziołkiem sarny. Najwyraźniej nie zauważył mnie leżącej w trawie odpowiednio wcześnie — zorientował się, gdy prawie na mnie wszedł.

Sześć lat nocnych wypadów w las z dzieciakami

Pierwsze warsztaty odbywały się na boisku za świetlicą w Dobkowie. Bardzo szybko zmieniłam miejsce najpierw na Starą Kraśnicę, gdzie można było przespacerować się nad rzekę (dziękuję za gościnność właścicielom Gościńca pod Gruszą!), a potem pod Organy Wielisławskie. Miejsce to jest tak dobre do obserwacji nietoperzy, że zostałam tam przez następne cztery lata.

Przez te sześć lat w moich warsztatach udział wzięło ponad 3000 osób. Niektórych liczę po kilka razy, bo rekordziści są u mnie co roku od sześciu lat! (Tak, mówię o Antku i Jasiu oraz ich rodzicach Agnieszce i Marcinie).

Czego się nauczyłam?

Poza tym wszystkim, czego dowiedziałam się o nietoperzach obserwując je, najwięcej dowiedziałam się o Was, moich gościach.

Rzadko spacerujecie po zmierzchu. Nic dziwnego, to dla dzieci pora snu, być może jedyny moment, kiedy dorośli mogą odetchnąć i pobyć sami. W dodatku jest ciemno, trochę straszno, można się o coś potknąć, a może spotkać jakieś niebezpieczeństwo?

Takie zorganizowane warsztaty pomagają Wam przezwyciężyć obawy, a na miejscu okazuje się, że świat o zmierzchu nie tylko nie jest straszny, ale jest szalenie fascynujący! W czerwcu towarzyszą nam świetliki — ile razy słyszałam okrzyk zachwytu, że to pierwszy raz w życiu, gdy dziecko je zobaczyło na własne oczy? Ile razy mówiliście, że nigdy w życiu nie widzieliście nietoperza z tak bliska?

I choć pod koniec sierpnia zawsze jestem szalenie zmęczona i mam wszystkiego dosyć (w końcu dwa razy w tygodniu pracuję do późnej nocy), to już w okolicy grudnia zaczynam tęsknić za Wami i hipnotyzującym dźwiękiem nawoływań nietoperzy.

A na koniec jeden z moich ulubionych cytatów, słowa wypowiedziane przez ok. 10-letnią uczestniczkę warsztatów:

Boję się w życiu tylko trzech rzeczy: gdy jest ciemno, że wdepnę w kupę i makaronu z cukrem.

Pamiętajcie, aby bać się tylko tego, co jest faktycznie straszne. Przyrody bać się nie trzeba!

Kto to napisał?

Julia. Zachwycam dzieci przyrodą (głównie nietoperzami), rysuję ilustrowane mapy, uważam, że kawa to życie, a każdą wolną chwilę spędzam w lesie (z psem Newtonem).

Ten materiał jest wartościowy?

Odwdzięcz mi się stawiając kawę (a ja kocham kawę)!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Chcesz więcej takich ciekawostek?

Dołącz do Klubu Mądrej Edukacji Przyrodniczej!

Co będziesz z tego mieć?

  • ciekawostki przyrodnicze, z którymi możesz zaimponować w towarzystwie,
  • materiały i inspiracje do przyrodniczej zabawy i nauki z dziećmi (idealne dla rodziców, nauczycieli i edukatorów),
  • dawkę edukacyjnego designu, który dobrze robi w mózg i w serduszko,
  • najnowsze artykuły i treści ode mnie oraz polecajki — wybitne treści wyszperane w internecie

Tutaj jest polityka prywatności.

Podoba Ci się to, co robię?

Jeśli uważasz, że to, co robię jest fajne i warto to wspierać, to postaw mi kawę! Twoja kawa zasili moje kreatywne zapasy i dodatkowo wywoła uśmiech na mojej twarzy… bo ja uwielbiam kawę! 😉

Czujesz, że chcesz coś dodać?

Chętnie poczytam o Twoich spostrzeżeniach, historiach, będę również wdzięczna za krytyczne uwagi, dodatkowe materiały albo zwykłe przybicie piątki 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.

Dzięki za bycie częścią tej niesamowitej społeczności!