fbpx

„Metoda tęczówki” Jacka Kłosińskiego czyli Święty Graal Produktywności

Jeżeli masz przeczytać tylko jedną książkę o produktywności i zarządzaniu czasem: przeczytaj właśnie tę. Wyjaśniam, dlaczego „Metoda Tęczówki” jest pozycją, w którą warto zainwestować w morzu innych poradników, blogów i kanałów wideo.

⏰ Czas czytania: 6 minut

W poszukiwaniu Świętego Graala produktywności.

O produktywności, zarządzaniu czasem, stawianiu sobie priorytetów, motywacji, budowaniu właściwych nawyków napisano już wiele książek, powstały tysiące blogów, vlogów i podcastów. Mnie samą ten temat bardzo interesuje od kilku lat i wiele z tych książek i blogów przeczytałam. Im dalej się w ten las zapuszczam, tym bardziej jestem pewna, że fascynowanie się produktywnością jest trochę sztuką dla sztuki. Paradoksalnie zaprzecza samej idei produktywności: zamiast tyle czytać i słuchać na temat tego, jak być produktywnym, najlepiej by było po prostu zabrać się do roboty.

Jeżeli słusznie wahasz się, czy to wszystko ma sens, którą książkę wybrać spośród licznych propozycji lub którego „guru” produktywności śledzić, na ratunek biegnie Jacek Kłosiński z książką „Metoda tęczówki”.

Technikalia.

Gdzie kupić:

Książka wydana jest w formie self-publishingu i nie znajdziesz jej na półkach sklepowych. Możesz ją kupić bezpośrednio u autora w wersji papierowej i jako e-book.

Parametry:

255 stron, okładka miękka. Miłośników dobrego designu zachwyci porządny papier, czytelny i elegancki krój czcionki, wygodny podział kolorystyczny elementów rozdziałów oraz uroczy bonus w postaci dedykowanej zakładki.

Minusy:

Gruby papier równa się potężna masa. To nie jest książka do damskiej torebki. Bardziej odnajdzie się na biurku, ale to tam powinna się jak najdłużej znajdować: tuż pod ręką.

Czy Metoda Tęczówki jest w istocie metodą?

Autor do opisania swojego podejścia użył zgrabnej metafory. Tak jak Twoja tęczówka jest unikatowa i nigdzie na świecie nie ma drugiej takiej samej, tak i Twoje podejście do czasu, pracy i produktywności będzie unikatowe. W skrócie: na świecie jest mnóstwo metod i technik, a żadna z nich nie zadziała w identyczny sposób u każdego z nas. Lepiej więc z góry założyć, że metodą prób i błędów musisz dla siebie znaleźć własną drogę. Zaraz, zaraz. Skoro masz sam szukać własnej drogi: po co Ci jakakolwiek książka?

Otóż ta książka, śmiem twierdzić jako jedyna, podzieliła wszystkie najważniejsze zagadnienia produktywności na 5 najważniejszych obszarów. Nie skupia się na jednej technice, obiecując, że jest to panaceum na wszystkie problemy. Nie wylicza też wszystkich dostępnych technik i metod — co czytelnika na pewno skutecznie by odstraszyło. Autor porządnie odrobił pracę domową wybierając spośród wielu dostępnych podejść te, które każdy jest w stanie wdrożyć. Co czyni więc ten zbiór wyjątkowym? Po co kupować Metodę Tęczówki, zamiast po prostu przejrzeć blogi o produktywności i zapoznać się samodzielnie z różnymi możliwymi metodami?

Kluczem jest właśnie podział procesu pracy wynikający z tej książki. Autor zaleca (i poświęca temu drugi rozdział), abyśmy zaczęli od autodiagnozy. Co nas motywuje? Czy spinamy pośladki do roboty, gdy wisi nad nami deadline i konsekwencje, czy nie mamy problemu z samodzielną motywacją? Czy wierzymy we własną sprawczość i kontrolę, czy raczej podejrzliwie zerkamy na okoliczności, które mogą nam popsuć szyki? Wreszcie jakie mamy talenty: bardziej strategiczne czy bardziej relacyjne? W tej części autor poleca też (w większości) darmowe testy, z których możemy się więcej dowiedzieć o sobie.

W kolejnej części, uzbrojeni w wiedzę o sobie samych, możemy zabrać się do ogarnięcia życiowego chaosu. Tutaj z pomocą przychodzi właśnie wspomniany wcześniej podział na:

  • instrumenty pomagające w planowaniu: zbieraniu wszystkich zadań w jednym miejscu i osadzaniu ich w czasie (w książce: „planujemy”),
  • metody pomagające ustalać priorytety (w książce: „wybieramy”),
  • techniki, dzięki którym każdego dnia dokładnie wiesz, co robić (w książce: „działamy”),
  • ważne nawyki, które zapewniają trwałość stosowania powyższych metod i zdrowe podejście do codziennej pracy (w książce: „skupiamy się”),
  • techniki mierzenia swoich postępów (w książce: „sprawdzamy”).

Dlaczego Metoda Tęczówki nie musi zadziałać?

Dlatego że oddaje Ci, czytelniku, bardzo dużą część kontroli nad procesem. Dostajesz bowiem do ręki kredki, instrukcję, jak z nich korzystać, i przyjacielskiego kopniaka na drogę. Twoją rolą jest wdrożyć to wszystko w życie.

Jak zawsze, to my jesteśmy najsłabszym ogniwem wszystkich osobistych przedsięwzięć: noworocznych postanowień, cudownych diet czy propozycji, które nazwałabym ogólnie „weź się w garść”, a od których uginają się półki w dziale „samopomoc” w księgarniach.

Metoda Tęczówki przynajmniej Cię co do tego nie oszukuje. Od początku do końca przypomina, że masz tę moc i możesz, a nawet powinieneś po każdym rozdziale zabrać się do pracy. Zachęca do wdrażania wybranych metod małymi krokami, aby się zaraz nie zniechęcić.

Dlaczego to właśnie Metoda Tęczówki może zadziałać?

Śmiem twierdzić, że Metoda Tęczówki ma sens… dlatego że wdrożyłam ją we własnym życiu, zanim jeszcze przeczytałam samą Metodę Tęczówki.

Jeśli mam być szczera — dostałam książkę w prezencie, inaczej sama bym po nią nie sięgnęła. Dlaczego? Po prostu ja mam swoje procesy już bardzo dobrze ułożone, produktywność na wysokim poziomie, a obowiązki całkiem zgrabnie ogarnięte. Jednak nie stało się tak dlatego, że urodziłam się w czepku czy przypadkiem doznałam oświecenia. Po prostu od pięciu dobrych lat czytałam, szukałam, układałam, wdrażałam, testowałam, redukowałam… aby ostatecznie odnaleźć własną drogę pośród oceanu metod, technik i dobrych rad.

Choć innym tego nie radzę, Metodę Tęczówki przeczytałam od deski do deski w kilka wieczorów. Znakomitą większość z podanych propozycji już przerabiałam, z wielu z nich korzystam na bieżąco. Nie musiałam się nad żadnym rozdziałem szczególnie zatrzymywać, ćwiczyć i testować na sobie, bo było to już przećwiczone i przetestowane. Mogłam się skupić na przytakiwaniu autorowi co do trafności jego spostrzeżeń, mądrości wyborów oraz wyjątkowej umiejętności katalogowania, systematyzowania wiedzy i przekładania tego na dobre, proste i techniczne rady dla czytelnika.

Nie znaczy też, że nie znalazłam tutaj niczego nowego. Z pewnością dorzucę do swojego arsenału np. technikę planowania kontrastowego czy liczbowe mierzenie postępów w pewnych obszarach.

Podsumowanie

Najważniejsze zalety książki:

  • prostota i konkretność w prezentacji różnorodnych metod i technik,
  • wysoka wdrażalność,
  • sugestie, jak dopasowywać metody do siebie,
  • porządne zaplecze przypisów i źródeł,
  • materiały bonusowe, linki i karty pracy,
  • dobry i estetyczny design,
  • bardzo dobry stosunek ceny do jakości.

Wady książki:

Pominięcie zasad esencjalizmu / minimalizmu, czyli umiejętności rezygnacji z zadań. Bo choćbyśmy perfekcyjnie organizowali się w czasie — zadań zawsze jest za dużo. Część trzeba odrzucić, a umiejętność wyboru jest kluczowa. I naprawdę trudna, zwłaszcza dla tych, którzy są perfekcjonistami lub próbują wszystkich wokół zadowolić. Zagadnienia te zostały w pewien sposób zarysowane w części „wybieramy”. Jednak mam wrażenie, że niewystarczająco.

To czytać czy nie czytać?

W skrócie: zdecydowanie czytać! Pozwolę sobie jednak pomóc Ci w decyzji:

Czytaj, jeżeli:

  • wszystko, co masz do zrobienia, znajduje się w Twojej głowie (ewentualnie na przypadkowych kartkach, w zeszytach, aplikacjach, kalendarzach…) i bez przerwy o czymś zapominasz, co powoduje, że żyjesz w wiecznym stresie i niedoczasie,
  • zaczynasz już co nieco ogarniać, ale wciąż wydaje Ci się, że lista Twoich obowiązków Cię przytłacza,
  • zainteresowałeś się tematem produktywności, ale liczba metod, książek na ich temat i youtuberów, którzy kuszą, że „odkryli, co naprawdę działa” wywołuje u Ciebie ciarki na plecach.

Nie czytaj, jeżeli:

  • przeczytałeś wcześniej kilkadziesiąt książek o produktywności, przetestowałeś wszystkie prezentowane metody i wybrałeś dla siebie te najbardziej właściwie oraz z sukcesem wdrażasz takie podejście od lat, co sprawia, że o nic się nie martwisz i wszystko przychodzi Ci łatwo.

Zakończenie

Wrócę tu do tezy zawartej we wstępie. Jeśli masz przeczytać tylko jedną książkę o produktywności, przeczytaj właśnie tę. Pamiętaj jednak, że jeśli poprzestaniesz na czytaniu, nic z tego nie będzie. Czytaj, zakasaj rękawy i do roboty! Przyszły Ty Ci z pewnością podziękuje.

Widzę, że wciągnął Cię ten artykuł!
Może masz ochotę na więcej takich?

Dołącz do Klubu Mądrej Edukacji Przyrodniczej.

Co tydzień ciekawostki przyrodnicze, rekomendacje książek i artykułów, inspiracje do pracy z dziećmi prosto na Twoją skrzynkę!

Tutaj jest moja polityka prywatności.

Kto to napisał?

Julia. Zachwycam dzieci przyrodą (głównie nietoperzami), rysuję ilustrowane mapy, uważam, że kawa to życie, a każdą wolną chwilę spędzam w lesie (z psem Newtonem).

Ten materiał jest wartościowy?

Odwdzięcz mi się stawiając kawę (a ja kocham kawę)!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Chcesz polecenia innych ciekawych książek i publikacji?

Dołącz do Klubu Mądrej Edukacji Przyrodniczej!

Co będziesz z tego mieć?

  • ciekawostki przyrodnicze, z którymi możesz zaimponować w towarzystwie,
  • materiały i inspiracje do przyrodniczej zabawy i nauki z dziećmi (idealne dla rodziców, nauczycieli i edukatorów),
  • dawkę edukacyjnego designu, który dobrze robi w mózg i w serduszko,
  • najnowsze artykuły i treści ode mnie oraz polecajki — wybitne treści wyszperane w internecie

Tutaj jest polityka prywatności.

Podoba Ci się to, co robię?

Jeśli uważasz, że to co robię fajne i warto to wspierać, to postaw mi kawę! Twoja kawa zasili moje kreatywne zapasy i dodatkowo wywoła uśmiech na mojej twarzy… bo ja uwielbiam kawę! 😉

Dyskusja

Też czytałeś tę książkę? A może masz to w planach? Podziel się swoimi przemyśleniami!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Wypełnij to pole
Wypełnij to pole
Proszę wpisać prawidłowy adres e-mail.

Dzięki za bycie częścią tej niesamowitej społeczności!